Wywiad Jan Płonka – fragment

Carmen — między Mérimée a Bizetem

Rozmowa z Marią Sartovą

 

Jan Płonka: Jaka jest Carmen Mériméego a jaka Bizeta?

Maria Sartova: Akcja obu dzieł rozgrywa się w magicznym, tajemniczym i mrocznym świecie hiszpańskich Cyganów. Między dziełem Prospera Mériméego a operą Georges’a Bizeta jest sporo różnic. Z jednej strony Bizet jest wierny epice; tworzy historię na podstawie dwóch głównych postaci — Carmen i Don Joségo, z drugiej wprowadza postacie nie istniejące w noweli i które mają znaczenie symboliczne. Escamillo jest identyfikatorem wszystkich kochanków Carmen, natomiast Micaëla jest symbolem matki Don Joségo. Carmen Bizeta i Mériméego to historia o miłości, śmierci, zazdrości i dążeniu do indywidualnej wolności.

 

A jaka jest pani Carmen?

Carmen jest osią całego dzieła, choć paradoksalnie nie jest dla mnie pierwszoplanową postacią. Carmen jest czymś więcej niż obiektem pożądania. Jest pierwszą operową feministką,  silna, charyzmatyczna, bezkompromisowa, tajemnicza; fascynuje wszystkich bez względu na płeć. To femme fatale — siostra Salome, Kleopatry, Dalili… To kobieta żyjąca w opozycji do ustalonych praw obyczajowych, religijnych, czy kulturowych.

 

W pani inscenizacji postać Carmen nie ma zabarwienia erotycznego — tak jak często bywa przedstawiana.

Carmen jest bardzo erotyczna, ale nie prowokująca. Urzeka naturalnością, zmysłowością, ma w sobie coś prymitywnego, zwierzęcego, chwilami cynicznego i perwersyjnego. Jej moralna walka w okrutnym męskim świecie prowadzi do labiryntu pasji, bólu, pożądania, od którego nie ma ucieczki, jak w zawrotnym kręgu miłości i śmierci, prowadącym do autodestrukcji.